czwartek, 4 lipca 2013

Konflikt tragiczny


Wprowadzasz się do nas z Nią
jest w zdjęciach
pamiętnikach
listach
ostatnio wyszła z MOJEJ pralki
wrzuciłam ją w bezsilnej złości.

jej odpryski są w Tobie
te złe raniące
...
i te dobre
świeże jak zakochanie.

Pochylam się nad chińska zupą
i z klusek próbuję odczytać sens.



fot. Stanisław J. Woś, Z cyklu Dziesięć najważniejszych słów - śmierć, 2004.

niedziela, 23 czerwca 2013

Mama

Kobieta brzemienna, Xawery Dunikowski

DLACZEGO TERAZ? A kto to wie jakimi drogami chodzi MYŚL. 
Kiedy umierała mama ja tak bardzo chcialam żyć. Wylecieć z domu i rozwinąc kolorowe skrzydła półdorosłości. Tego fascynującego czasu poznawania nowych dróg, nowych możliwości. Chodzenia na randki i całowania się w deszczu pod drzewami. Motyle. One zawsze będą mi się kojarzyły z tym czasem, ale nie tylko dlatego, że ja byłam ... chciałam być jak one. To był pierwszy symptom dużych dawek morfiny - mama widziała kolorowe motyle siedzące na jej kołdrze. Pierwszy i właściwie jeden, jedyny miły. Kolejne były juz mroczne, ciemne, straszne. Kazały mamie próbować wstać z łóżka w środku nocy, a mnie zmuszały do czuwania do 4, 5 nad ranem. 
Był jeszcze jeden motylek - welfron wszczepiony pod skórę do podawania leków. Prawie się nie przydał - mama umarła trzy dni po jego założeniu. 
Tak bardzo chciałam żyć i żyłam i żyje dalej, ale tam ten czas nie był kolorowy. Był pełen strachu i szybkiego dorastania. Mama trzymała się dzielnie, tylko ja kamieniałam widząc jej wypadające włosy, zbierając wymioty po narkozie, patrząc jak chemia niszczy jej ciało.
Mama dwa razy była w szpitalu. Pierwszy raz jak wycinano jej nerkę. Po operacji, wymioty brak przytomności, ja 12 h przy jej łózku. Drugi dzień. Spotkałam mame w połowie szpitalnego korytrza powoli idącą wzdłuż ściany „przecież nie mogę tylko leżeć i leżeć’. Mama też tak bardzo chciała żyć. 
Wypisali ją po kilku dniach, a ona zorganizowała stoisko na targah i poprowadziła je z meszkiem odrastjacyc włosów na głowie. Pamiętam ją w szarej spódnicy i szarej bluzce z prawie łysą głową jak z Sapą odbierali na głównej scenie nagrodę konsumentów.
Przeżuty były wszędzie. Już od samego początku. Każda część jej ciała nosiła w sobie chorobę. W całym organiźmie trwała walka o przedłużenie życia - chyba nigdy nie walczyliśmy o uratowanie jej, ale o tym dowiedziałam się pod sam koniec. Mama wzieła na siebie wszystko. Pamiętam jak zaraz po dignozie (że to było wtedy skojarzyłam wiele lat później) sprzątała w kuchni. Bardzo dokładnie przecierała wszystki puszki z herbatą, solą, przyprawami. Weszłam i cos zapytałam - odpowiedziała ze łazmi w oczach, niepewnie. Wyszłam wzruszając ramionami z całym okrucieństwem 19 letniej córki.
Tak, w czasie jej choroby bywałam podła. Jak chciała wstać z łóżka i iść do piwnicy z kołdrą, a ja po kilkunasto godzinnym czuwania, półprzytomna ze zmęczenia nad ranem mówiłam i tak nie dasz rady wstać o własnych siłach. Jak wypluła po raz 20 tabletkę którą musiała połknąć, a ja wpychałam jej ją na siłę tracąc panowanie nad sobą. Bywałam okrutna... Długo nie mogłam sobie tego wybaczyć. 
Mama pokazała mi jak wielka siłę ma psychika i umysł. Pracowała do 30 grudnia 1999 roku, a umarła 16 stycznia 2000 roku. Kiedy nowotwórł zajoł kości i przestały jej działać stawy, tak że nie mogła sama utrzymać łyżki i musiała leżeć, mama się poddała i umarła bardzo szybko. Bez bólu, co jest prawie cudem przy tej chorobie.
Zostałam sama. Najpierw wielka ulga - juz się nie męczy, a ja mogę zacząć żyć!!! Potem, potem było tak jak bym weszła do domu i chciała się oprzeć o szafkę, która stała odkąd pamiętam w tym samym miejscu. Upadłam z hukiem mocno uderzając o podłogę. Mamy juz nie było i miało nigdy nie być. Znowu nie mogłam fruwać przez kolejne 2 lata - nie wiele z nich pamiętam. 
Teraz czasami, najczęściej w kuchni płaczę, że jej nie ma, bo nie można zadzwonić do nieba i zapytać: „ Mamo ile łyżek soli dawałaś na litr wody do kiszenia ogórków?”
Tęsknie za Tobą Mamusiu...

czwartek, 20 czerwca 2013

Przyziemnie


Napadaja mnie rzeczy.
Plączą się pod nogami
leżą 
w przejsciu.
***
Napadają mnie rzeczy.
Domagaja się miejsca
w domu
który ma zostać 
D O M E M


Pokój Van Gogha w Arles (I),  Vincent van Gogh, 1988, Muzeum Vincenta van Gogha w Amsterdamie.

niedziela, 2 czerwca 2013

Początek


Znowu jestem bez kawałka siebie
niepełna
usiłuję coś budować 
z pozostałych klocków
ale na horyzońcie nic się nie pali
nie wiem gdzie mam iść
jestem jak dziecko
siedzące na skrawku koca
- nie wiem o co płakać
wszystko niby jest/niczego nie ma
jesteś TY - nie ma CIEBIE
wyrzucona w kraju DALEKO
mam znaleźć siebie
...
nie wiem jak
Kolejny raz buduję od początku...


Miękki zegar w momencie pierwszej eksplozji, Salvador Dali, 1954

wtorek, 28 maja 2013

Twoje sprawy














Sen, Frida Khalo, 1940, kolekcja prywatna



Zostawiłeś mnie samą
w pustce nocy
z koszmarem Twojego bólu 
pod powiekami snu

Zostawiłeś chcąc oszczędzić
ale nie wiesz
o nitkach
biegnących pomiędzy mną i Tobą

całą noc
czuję to co chcesz schować

i wiszę "w między"
między spokojem 
między niepokojem
między byciem z Tobą,
między nie byciem

Szpitalny pokój
moje miasto zakazane.
mój sen 
pragnienie
macki zazdrości

wstyd
JA wynurza się
jak wielka rafa 
jak tryumfująca flaga egoizmu

JA chce mi zasłonić Ciebie

Uginam się
kule na łózku
tak daleko jak Ty chcesz

Moja wolność
rozszerzona o Twoją
stracona/zyskana.

wtorek, 21 maja 2013

***




























Rousse, La Toilette, Henri de Toulouse-Lautrec, Musee d'Orsay




Boję się tej miłości
paradoksalnie...

Szarpie się na końcu liny niczym ryba
nie mogę puścić ... 
nie chcę

wgryzam się w ciebie 
głęboko

zostawiam na twojej skórze ślady zębów i paznokci
- wczoraj w nocy
chciałam wyszarpać z Ciebie
nie mój zapach
nie mój obraz
nie do mnie miłość

kiedy jest ciemno
pozwalam jej władać moją duszą
egoistycznej, zachłannej

pozwalam jej gryźć drapać
chcieć Cię do bólu, do utraty tchu

kiedy jest ciemno
pozwalam jej pragnąć
za dużo

rano budzi się 
rozumiejąca łagodna
- głupia,
Będzie bolało.

Nie ma mnie 
bez pierwszej i ostatniej

Kiedy odchodzisz
trace pion
nie wiem czy Miłość nie zagraża
boje się
obcego zapachu wewnątrz mnie

brakuje
bezpiecznych ramion, 
gdzie wszystko jest proste

Łap mnie 
zanim jak latawiec zerwe się na wietrze.